Zobaczcie na ikony balansu bieli i ustawiania ostrości. Klasyka i niebywała prostota. Kiedy przyszedł czas na pożyczanie od Ojca FED4, to było już zawodowstwo w ustawianiu parametrów oraz czarna magia na początku :D
Niestety nie wiem gdzie są te wypstrykane klisze z Cmeny i czy były one w ogóle wszystkie wywołane. Haha.. klisze…
Miały one wtedy określoną długość, która pozwalała wykonać 24, 36 lub 48 zdjęć. Tak trochę jak pojemność karty tyle, że dużo mniej zarejestrowanych obrazów. Chętnie bym przeanalizował teraz kadry, które powstały z rąk małego dzieciaka :D
Z tym modelem historia wiąże się już z dwiema osobami. Jest o tyle wyjątkowa ponieważ wiąże się z datą w której Ja i Marzena rozpoczęliśmy wspólną drogę naszego życia, która trwa nadal. To był rok 1998…
O kurcze… to był XX wiek :D. W 99′ oficjalnie zaczęliśmy ze sobą chodzić- tak to wtedy nazywało się ;P, a w 2005 wzięliśmy ślub <3 Ale nie o tym, nie o tym, to temat na innego posta ;)
Nie zwracajcie zbytnio uwagi na jakość zdjęć. To jedynie skany ich wersji wydrukowanej, które posiadają swoje RAWy tylko w postaci klisz fotograficznych. W dodatku to zdjęcia wykonane w latach 2000-2002 a moje umiejętności były na poziomie szkoły średniej :)
Tak na marginesie jedną z pierwszych cyfrowych lustrzanek na świecie był Nikon F4, który był zmodyfikowany przez NASA i poleciał w przestrzeń kosmiczną w towarzystwie załogi wahadłowca Discovery w 91 roku. Chyba nie chce wiedzieć ile był wart.
Ale po co ja o tym piszę..
Przyszedł czas w którym Marzena zaczęła patrzeć nie tylko w obiektyw, ale również przez okular wizjera aparatu fotograficznego. Ilość chętnych do pstrykania podwoiła się :D Wspólnie zaczęliśmy szukać ciekawych miejsc i obiektów do sfotografowania.
Z perspektywy czasu, szczerze powiem, że ta łatwość wykonywania zdjęć, a raczej nie skupianiu się na ich ilości (bo można było klepać ile tylko na kartę się zmieści, brzydkie pousuwać i cykać dalej), miała swoje plusy i minusy. Można było skupić się na kadrze ale już nie koniecznie na parametrach. Teraz robisz dwa, trzy zdjęcia próbne, patrzysz na ekran, nie udane usuwasz i ustawienia gotowe. Oczywiście manualne ustawienia.
Kiedyś trzy próbne foty na kliszy która miała miejsce na 24 zdjęcia to rozrzutność. Trzeba było ustawić aparat do poprawnej ekspozycji zdjęcia bez podglądu czy wyszły one dobrze.
Do czego zmierzam.. Nasz Nikon D70s jeździł z nami wszędzie… wycieczki, wakacje, spacery, wypady za miasto, dosłownie wszędzie. Tysiące zdjęć.. większość bezmyślnie, niepotrzebnie, do których nigdy już nie wróciliśmy. Czy było to potrzebne?
Opowiem o tym w innym artykule ;) Jak będzie gotowy, to w tym miejscu będzie do niego link…
Jest pewna magia w zdjęciach przyrody, obiektów czy pejzaży. Wykonywanie ich uspokaja.. wycisza.. i uczy pokory.. Trzeba wyczekać na odpowiedni moment, odpowiednie światło, pokazać coś czego inni nie widzą albo nie dane będzie im to spotkać, w taki sposób by zainteresować tym co chcemy pokazać. To jest trudne a my w dodatku nie czuliśmy w nich tego czegoś.
Kiedy zabawa w zdjęcia przerodziła się w coś więcej. Kiedy zorientowaliśmy się, że na zdjęciach czegoś brakuje. Przyszedł przełom. Zrozumieliśmy, że robiąc zdjęcia w których są ludzie, mają dla nas większe znaczenie. Ale dalej coś nie grało. Zwykły portret nie wystarczał.
Sama architektura czy natura stała się dla nas niedosytem naszej wyobraźni oraz wybrakowanym odczuciem w odbiorze fotografii. Ale połączenie ze sobą w kadrze ciekawego planu zdjęciowego z zatrzymaną chwilą czyjegoś życia, która miała coś do powiedzenia w zdjęciu robiła robotę.
Kobieta na schodach, siedzi w bardzo ruchliwym ciągu pieszych, tuż przed wejściem na rynek główny we Wrocławiu. To wyczekiwanie aby nikt nie przechodził, aby światło się nie zmieniło, aby kobieta nie wstała, albo się nie obróciła, aby akurat w tym idealnym momencie coś zadziało się jeszcze.. Fajne to..
Drugie zdjęcie z schodami. Przechodniów była cała masa. Zdjęć kilkanaście. Ale ciągle coś nie tak. A to że źle idzie, że nie w tą stronę, nie w tym momencie. Aż coś się zgrało..
Wykonując powyższe kadry, nasza empatia przeszkadzała nam w wykonaniu tych zdjęć. Zbyt bardzo przeżywaliśmy daną chwilę i emocje które w nas narastały podczas jej trwania. Do dziś je pamiętamy i za każdym razem odczuwamy to samo kiedy je oglądamy.
Oczywiście kwestia dyskusyjna. Jednych rusza drugich nie. Ale w tym poście piszemy o nas, co my odczuwaliśmy i co ukształtowało naszą fotograficzną przygodę.
Wszystkie zdjęcia powyżej nie generowały nigdy żadnych przychodów i z założenia nie miały ich generować. To wszytko było zabawą, hobby, relaksem. Jak większość ludzi mieliśmy czas w pracy i po pracy :) W latach 2006-2008 dość sporo naszych znajomych zaczęło zawierać związki małżeńskie, które zaowocowały hucznymi weselami. Wtedy byliśmy gośćmi. Zanim wpadliśmy w wir głośnych toastów, śmiesznych zabaw i szalonych tańców, przeprowadzaliśmy wywiady z… fotografami i operatorami kamer, którzy obsługiwali dane uroczystości. O czym rozmawialiśmy możecie się domyślać, ale o tym też kiedyś w innym poście.
Z pewnością pokochaliśmy zawód fotografa, chodź z wykształcenia jesteśmy menedżerami :) Pracujemy razem w tej branży. Stworzyliśmy uzupełniający się duet fotografów ;)
Ale znalezienie jej w sobie w teraźniejszości, przychodzi z trudem i z małym opóźnieniem :/ Warto poświęcić czas, by odnaleźć siebie i robić przez całe życie to co sprawia Tobie ogromną frajdę.
Sami oceńcie w którym momencie staliśmy się fotografami. Zachęcamy do dyskusji w komentarzach pod postem. Jeśli jesteś fotografem, opowiedz swoją historię ;) Bardzo chętnie ją poznamy <3
Poniżej wymienione są kategorie tematyczne postów na tym blogu. Znajdź interesujący Ciebie temat i kliknij w link.
KATEGORIE tematyczne:
SercemWidziane to para fotografów która zrobi Wam piękne zdjęcia. Specjalizujemy się w sesjach noworodkowych, rodzinnych i ciążowych.
Wykonamy dla Was również naturalne reportaże zdjęciowe z ważnych uroczystości takich jak Chrzest, Komunia, Ślub itp.
Grzegorz: +48 666 383 002
Marzena: +48 600 854 757
sercemwidziane.com@gmail.com